Naukowcy z Uniwersytetu w Toronto
prowadzą zaawansowane badania nad nanocząsteczkami, które będą chroniły zęby
przed uszkodzeniami mechanicznymi, zaleczą ubytki spowodowane próchnicą, a
także zregenerują szkliwo. Badania nad zastosowaniem nanocząsteczek w
stomatologii trwają już od lat 70. XX wieku, ale dopiero teraz można mówić o
prawdziwym przełomie. Dotychczas obawiano się, że wprowadzane do organizmu
nanocząsteczki będą w niekontrolowany sposób w nim
krążyły i gromadziły się np. w płucach czy mózgu. Naukowcy z Uniwersytetu w
Toronto stworzyli jednak takie nanocząsteczki, które bardzo dobrze przylegają
do szkliwa zębów i wypierają znajdujące się w jamie ustnej szkodliwe bakterie.
Można podawać je pacjentowi w postaci pasty do zębów, płukanki lub gęstej
zawiesiny. – Nanocząsteczki są zaprojektowane tak, aby jak najlepiej trzymały się
powierzchni zęba, eliminując przy tym szkodliwe drobnoustroje. Z dotychczas
przeprowadzonych badań wynika, że nanocząsteczki znacznie ograniczają osadzanie
się płytki nazębnej, chronią zęby przed uszkodzeniami mechanicznymi, regenerują
szkliwo, a nawet leczą niewielkie ubytki spowodowane próchnicą. Dentysta musi
jedynie zaopatrzyć ząb tymczasowym wypełnieniem, a po dwóch-trzech miesiącach
nanocząsteczki powodują, że ząb sam wypełnia ubytek swoją tkanką. Jak zapowiada
prof. Kishen, w najbliższym czasie okaże się, czy nanocząsteczki będą mogły być
wykorzystywane do „hodowli” całych zębów, które można będzie wszczepiać
pacjentom. – Ząb uzyskany z komórek pacjenta nawet poza jego organizmem jest o
wiele lepszym rozwiązaniem niż sztuczny implant. Istnieje, bowiem zdecydowanie
mniejsze ryzyko, że organizm odrzuci ząb składających się z jego tkanek –
powiedział Vuk Uskokovic, profesor bioinżynierii na University of Illinois w
Chicago.
Według
naukowców z Kanady, technologia pokrywania zębów nanocząteczkami trafi do
gabinetów dentystycznych na całym świecie w przeciągu dziesięciu lat. Prof.
Kishen zapowiada jednak, że pierwsze tego typu preparaty pojawią się na rynku
już w przyszłym roku. Ich ceny będą porównywalne do popularnych preparatów
fluorkowych.
Sylwia Drobik, Paulina Mintzberg-Wachowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz