środa, 13 kwietnia 2016

NALEŻAŁOBY ZAKAZAĆ NIEFACHOWEGO WYBIELANIA ZĘBÓW




To już prawdziwa plaga wybielania zębów poza gabinetem dentysty. W tym względzie pomysłowość pacjentów nie zna granic. Zamiast iść do gabinetu dentystycznego ludzie imają się różnych domowych sposobów albo korzystają z oferty salonu piękności. Próba zaoszczędzenia na rzetelnej usłudze stomatologicznej jest niczym innym jak narażaniem zdrowa. A dentysta prędzej, czy później musi naprawiać szkody.

Wybielanie u kosmetyczki. Salony piękności próbują konkurować z gabinetami dentystycznymi i wabią klientów oferując wybielanie zębów po niższej cenie. Zabieg prowadzony przez osobę nieprzeszkoloną, niewłaściwą techniką lub preparatem jest nie tylko niebezpieczny dla zębów, ale i dla całego organizmu.

Oczywiście tylko dentysta kwalifikuje pacjenta do wybielania, bo kosmetyczka nie dysponuje odpowiednią wiedzą na temat przeciwskazań do tego zabiegu. A wśród przeciwskazań są ciąża i karmienie piersią, wiek poniżej 16. roku życia, przebarwienia tetracykliną, schorzenia i choroby dziąseł, choroby neurologiczne. Potrzebny jest więc wywiad, którego kosmetyczka nie przeprowadza. 

Po drugie, sprzęt i preparaty, którymi dysponują salony kosmetyczne są wątpliwej jakości. - Niektóre stosowane w takich miejscach środki zawierają aż 16 proc. nadtlenku wodoru, zaś norma to od 0,1 proc. do 6 proc. Użycie tak mocnego preparatu może spowodować nieodwracalne zmiany w strukturze zębów, uszkodzić szkliwo i podrażnić okoliczne tkanki np. dziąsła. W przypadku próchnicy także nie powinno się wybielać zębów, tylko najpierw je wyleczyć. Kosmetyczka nie kontroluje takich kwestii, ponieważ nie jest dentystą i nie wie, że wybielanie zębów z próchnicą może się skończyć uszkodzeniem miazgi – mówi Waldemar Stachowicz z Centrum Leczenia i Profilaktyki Paradontozy Periodent w Warszawie.

Niestety niejasne przepisy i powszechne przekonanie, że tego typu praktyki nie stanowią realnego zagrożenia dla zdrowia, powodują, że płaci pacjent. I to podwójnie.

Bezkrytyczna wiara w reklamy. Nie brakuje ludzi, którzy wierzą, w działanie dostępnych na rynku past do zębów o działaniu wybielającym. Te są o tyle bezpieczne, co nieskuteczne. Zawierają nadtlenek wodoru w niewielkim stężeniu, krzemionkę, czy wyciągi roślinne, wybielają więc w stopniu znikomym.
Są i takie, które zabarwiają dziąsła na czerwono i dając większy kontrast między zębami a dziąsłami, wywołują złudzenie rozjaśnienia.

- Każda z tych past ma określony wskaźnik ścieralności RDA, od którego zależy intensywność działania. Do codziennego użycia przeznaczone są te, których RDA wynosi 45, ponad 45 można stosować najwyżej dwa razy w tygodniu. Częstsze mycie może prowadzić do nadwrażliwości zębów i podrażnienia dziąseł. Pacjenci mający skłonność do chorób dziąseł, powinni w ogóle zrezygnować z wybielania zębów. Jeszcze bardziej niebezpieczne dla zdrowia są środki wybielające dostępne w Internecie. Są nielegalnie sprowadzane z zagranicy. Zawierają groźne dla zdrowia stężenie nadtlenku wodoru (nawet do 33 proc.)

Zrób to sam . Źródłem różnych dziwnych przepisów jest oczywiście Internet, ludzie polecają jako niezawodne: sodę, węgiel drzewny, cytrynę, sól, aby wymienić tylko kilka. Robione samodzielnie pasty do wybielania, na przykład z sody lub zmielonego na pył węgla drzewnego, owszem mają właściwości ścierające, więc usuwają osad, rozjaśniając nieco zęby. Tyle tylko, że przy okazji ścierają szkliwo i osłabiając je w ten sposób - tylko przyspieszają powstawanie nowych przebarwień. O tym oczywiście w Internecie przeczytać już nie można.

Równie udane są eksperymenty z cytryną. Ale ich efekty ujawnia dopiero badanie na fotelu dentystycznym. Cytryna zamiast rozjaśniać, zakwasza środowisko jamy ustnej i rozmiękczając szkliwo naraża zęby na działanie bakterii próchnicotwórczych. A te są niezawodnie skuteczne.

Sylwia Drobik, Paulina Mintzberg-Wachowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz