Infekcja bakteryjna przenikająca w głąb zęba
prowadzi do powstania zapalenia miazgi, tworzenia się mikroropni, zniszczenia
tkanek miazgi, a ostatecznie powoduje zapalenie ozębnej przywierzchołkowej.
Oczywistym celem leczenia endodontycznego jest niedopuszczenie do infekcji
wewnątrz kanału korzeniowego lub jej wyeliminowanie. Od lat prace badawcze i
praktyka kliniczna skupiają się na opracowaniu mechanicznym kanału, użyciu
środków płuczących (irygacja) oraz leczeniu kanałowym za pomocą lekarstw, po których następuje wypełnienie
kanału oraz dalsza odbudowa korony zęba.
W początkowej fazie infekcji bakteryjnej
kanału korzeniowego dominują gatunki gram ujemne, jednak to Entereococcus
faecalis jest często odpowiedzialny za niepowodzenia w leczeniu endodontycznym.
Badania wykazały, iż E. fecalis jest odporny na działanie zarówno podchlorynu
sodu (NaOCl) jak i wodorotlenku wapnia (Ca(OH)2. Dodatkowo oprócz szczepów
bakteryjnych znajdujących się w zainfekowanych kanałach odkryto w nich również
grzyby, a w szczególności Candida albicans.
Podczas leczenia kanałowego, szczególnie w
fazie poszerzania kanałów, napotykamy na bardzo wiele przeszkód i utrudnień.
Można do nich zaliczyć martwe i żywe tkanki miazgi, mikroorganizmy, warstwę
mazistą przykrywającą kanaliki zębinowe, buforowe działanie zębiny oraz
oczywiście złożoną anatomię różnych kanałów korzeniowych. Kanały dodatkowe,
anastomosy, kanały boczne oraz delta korzeniowa stanowią swego rodzaju „drzwi
otwarte” dla mikroorganizmów, a na dodatek trudno je stamtąd usunąć. Dodatkowe
komplikacje pojawiają się przy nieudanym ponownym leczeniu kanałowym, a
mianowicie przy usuwaniu materiału wypełniającego kanał, postępowaniu wobec
potencjalnie bardziej odpornych szczepów bakteryjnych oraz przy – być może
najbardziej uciążliwym -usuwaniu wcześniejszych błędów w leczeniu takich jak
stopnie oraz perforacje.
Sylwia Drobik, Paulina Mintzberg-Wachowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz